Każda rodzina zasługuje na zgodę. Historia pewnej mediacji.

K

 

Rozwód. Jedno słowo, które niesie za sobą burzę emocji, niewypowiedzianych słów, a czasem i wieloletnich konfliktów. Ale czy zawsze musi oznaczać wojnę? Historia Moniki i Pawła pokazuje, że można inaczej.

Monika i Paweł byli małżeństwem przez 17 lat. Mają dwoje dzieci – 14-letnią Zuzę i 10-letniego Adama. Oboje od lat mieszkali w Brukseli, gdzie zbudowali swoje życie zawodowe i rodzinne. Jednak w Polsce wciąż mieli dom  – ważny dla Pawła, który chciał go zatrzymać, oraz dla Moniki, która widziała w nim jedynie kolejne źródło konfliktów. Do tego dochodził jeszcze pies, Rocky, ukochany przez całą rodzinę, ale który również stał się przedmiotem sporu. Kiedy podjęli decyzję o rozwodzie, problemem okazały się nie tylko emocje i kwestie opieki nad dziećmi, ale też sprawiedliwy podział majątku i opieki nad zwierzęciem.

Pierwsze kroki w mediacji

Na pierwszym spotkaniu z mediatorem szybko stało się jasne, że kluczową sprawą jest opieka nad dziećmi i ich codzienne funkcjonowanie. Monika chciała, aby dzieci mieszkały głównie z nią, argumentując, że to ona zawsze zajmowała się ich codziennymi potrzebami. Paweł z kolei obawiał się, że ograniczone kontakty z dziećmi odsuną go od nich na zawsze. Oboje mieli różne wizje, ale jedno było pewne – oboje chcieli dla dzieci jak najlepiej.

Mediator zaproponował, by spojrzeć na potrzeby dzieci i ustalić harmonogram, który zapewni im stabilność, a jednocześnie pozwoli każdemu z rodziców uczestniczyć w ich życiu. Po kilku spotkaniach wypracowano kompromisowy plan: dzieci będą spędzać 9 dni u Moniki i 5 dni u Pawła. Układ ten pozwalał na zachowanie ciągłości ich codziennych zajęć i stabilnego rytmu szkolnego, a jednocześnie zapewniał regularny kontakt z tatą.

Zajęcia dodatkowe: muzyka i koszykówka

Kolejnym wyzwaniem były dodatkowe zajęcia dzieci. Zuzka od kilku lat grała na skrzypcach i uczęszczała na lekcje muzyki dwa razy w tygodniu, co było dla niej ważną częścią życia. Adam z kolei był pasjonatem koszykówki i regularnie trenował w lokalnym klubie. Monika obawiała się, że plan opieki u Pawła może zakłócić ich uczestnictwo w tych zajęciach, natomiast Paweł argumentował, że chciałby również uczestniczyć w ich pasjach i wspierać je.

Mediator zaproponował, by rodzice wspólnie ustalili harmonogram, który uwzględni zajęcia dzieci, a jednocześnie pozwoli każdemu z nich być zaangażowanym. Ustalono, że Monika będzie odwozić Zuzkę na lekcje muzyki, ale Paweł zobowiązał się uczestniczyć w jej koncertach i recitalach. W przypadku Adama, Monika będzie odpowiedzialna za wtorkowe treningi, a Paweł zgodził się, że w czasie dni spędzanych z nim oraz weekendy będzie woził Adama na mecze i wspierał jego drużynę.

Dzięki temu kompromisowi dzieci mogły bez przeszkód kontynuować swoje pasje, a rodzice mieli szansę aktywnie uczestniczyć w ich życiu, bez wzajemnych pretensji i konfliktów.

Kwestia domu w Polsce

Rozmowy o domu były trudne, bo każda ze stron miała zupełnie inne oczekiwania. Paweł początkowo upierał się, że dom jest jego, ponieważ to on zainwestował w remonty i utrzymanie. Monika argumentowała, że powinni go sprzedać, bo nie widzi sensu, aby dom pozostawał niewykorzystany, skoro wszyscy mieszkają w Brukseli.

Mediator zasugerował kompromis – Paweł zatrzyma dom w Polsce, ale w zamian spłaci Monikę, zapewniając jej równowartość połowy obecnej wartości nieruchomości. Ostatecznie oboje zgodzili się, że dzieci będą mogły korzystać z domu podczas wakacji i świąt, co pozwoli im utrzymać kontakt z Polską i dziadkami. Monika uznała, że taka forma podziału jest sprawiedliwa, zwłaszcza że zabezpiecza także potrzeby dzieci na przyszłość.

Opieka nad Rocky’m

Rocky, ich trzyletni labrador, był kolejnym delikatnym tematem. Zarówno Zuzka, jak i Adam byli bardzo przywiązani do psa i martwili się, jak rozwód wpłynie na jego życie. Monika uważała, że pies powinien zostać z Pawłem, bo on ma większy dom i ogród wynajmujac dom pod miastem. Paweł z kolei obawiał się, że jego częste wyjazdy służbowe utrudnią mu pełną opiekę nad Rockym.

Ostatecznie ustalono, że Rocky pozostanie z Pawłem, ale Monika będzie przejmować opiekę nad nim podczas weekendów, gdy dzieci będą u niej. Dzięki temu Rocky nie straci kontaktu z żadnym z członków rodziny. Paweł zgodził się także na regularne korzystanie z usług petsittera podczas swoich wyjazdów, co rozwiało obawy Moniki dotyczące dobra psa.

Co z dziećmi?

Zuzka i Adam szybko zaakceptowali nowe rozwiązania. Ucieszyli się, że w wakacje będą mogli odwiedzać dom w Polsce, który zawsze kojarzył im się z rodzinnymi świętami i wakacyjnymi przygodami. Wiedząc, że Rocky będzie mógł spędzać czas z obojgiem , poczuli, że ich rodzina – choć w nowej formie – wciąż pozostaje całością. „Lubię te dni z tatą, bo wtedy mamy czas na długie spacery z Rockym” – powiedział Adam. Zuzka z kolei dodała: „Cieszę się, że mama i tata już się nie kłócą. Teraz mogę spokojnie myśleć o szkole i przyjaciołach.”

Lekcja z mediacji

Historia Moniki i Pawła pokazuje, że mediacja pozwala znaleźć rozwiązania, które zadowalają obie strony, a przede wszystkim pomagają dzieciom przetrwać trudny czas. Dzięki dialogowi i wsparciu mediatora udało się nie tylko ustalić plan opieki nad dziećmi i majątkiem, ale też zadbać o dobro zwierzęcia, który był integralną częścią rodziny. Dzięki współpracy mediatora z notariuszem udało się szybko rozwiązać kwestie majątkowe, a kompleksowe podejście pozwoliło rodzinie odnaleźć harmonię w nowej rzeczywistości.

A co, gdyby sprawa trafiła do sądu?

Gdyby Monika i Paweł zdecydowali się na rozwiązanie swojego konfliktu w sądzie, ich życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej. Rozwód sądowy to proces długi, kosztowny i przede wszystkim stresujący dla wszystkich zaangażowanych stron – w szczególności dla dzieci.

Po pierwsze, kwestie opieki nad dziećmi, podziału majątku oraz alimentów byłyby rozstrzygane przez sędziego, który nie zna ani ich rodziny, ani szczegółów ich codziennego życia. Rodzice mogliby przedstawić swoje stanowiska, ale decyzja leżałaby w rękach osoby trzeciej, co często powoduje poczucie braku kontroli i niesprawiedliwości.

  •  Opieka nad dziećmi

W sądzie spór o opiekę nad dziećmi często staje się polem bitwy, gdzie rodzice starają się udowodnić, który z nich jest „lepszym” opiekunem. Dzieci, takie jak Zuzka i Adam, mogłyby być przesłuchiwane przez psychologów sądowych, co byłoby dla nich bardzo stresujące. Istniałoby ryzyko, że rodzeństwo mogłoby być rozdzielone, a ich harmonogram zajęć dodatkowych zostałby zakłócony decyzją sądu.

  • Podział majątku

Podział majątku, w tym nieruchomości w Polsce, mógłby przeciągać się miesiącami, a nawet latami, jeśli obie strony nie doszłyby do porozumienia. Sprzedaż domu mogłaby zostać narzucona przez sąd, co oznaczałoby utratę tego miejsca zarówno dla Pawła, jak i dla dzieci, które miałyby mniej okazji do odwiedzania dziadków i spędzania czasu w Polsce.

  • Koszty i czas

Proces sądowy wiąże się z wysokimi kosztami, w tym opłatami adwokackimi, kosztami sądowymi i dodatkowymi wydatkami, takimi jak opinie biegłych czy ekspertyzy. Ponadto sprawa mogłaby trwać wiele miesięcy, a nawet lat, pozostawiając rodzinę w stanie ciągłego stresu i niepewności.

  • Relacje rodzinne

Największym ryzykiem byłaby eskalacja konfliktu między rodzicami. Decyzje narzucone przez sąd często pozostawiają jedną ze stron niezadowoloną, co może prowadzić do dalszych napięć i trudności we współpracy w przyszłości. Dzieci byłyby świadkami tych napięć, co mogłoby negatywnie wpłynąć na ich poczucie bezpieczeństwa i stabilności.

Dlaczego mediacja była lepszym wyborem?

W przypadku Moniki i Pawła mediacja pozwoliła na wypracowanie rozwiązań dostosowanych do potrzeb całej rodziny. Mogli oni sami zdecydować, jak podzielić opiekę nad dziećmi, kto przejmie dom w Polsce i jak zadbać o dobro ich ukochanego psa. Dzięki wsparciu mediatora uniknęli długiego procesu sądowego i znaleźli wspólny język, co pozwoliło im patrzeć w przyszłość z większym spokojem.


 


Dlaczego warto wybrać mediację?

Mediacja to nie tylko szybsze i tańsze rozwiązanie niż sąd. To także szansa na zachowanie relacji i znalezienie rozwiązań, które będą satysfakcjonujące dla wszystkich stron – także dla dzieci i nawet… dla psa. Jeśli stoisz przed trudnymi decyzjami związanymi z rodziną, rozwodem czy podziałem majątku – spróbuj mediacji. Możesz zyskać nie tylko spokój, ale i rozwiązania, które pozwolą Twojej rodzinie patrzeć w przyszłość z nadzieją.

 


o autorze

Agnieszka Sità

Nazywam się Agnieszka Maria Sità.
Jestem prawnikiem, absolwentką Wydziału Prawa i Kryminologii Uniwersytetu Łódzkiego, akredytowanym mediatorem rodzinnym przy Sądzie I Instancji w Brukseli, tłumaczem przysięgłym języka francuskiego oraz włoskiego oraz posiadam dyplom Uniwersytetu Paryż V studiów interdyscyplinarnych z Psychotraumatologii klinicznej oraz Wiktymologii oraz Centrum Psychotraumatologii Montoyer w Brukseli. Ukończyłam także podyplomowe studia z Praw Cudzoziemców organizowane w Brukseli przez ULB oraz ADDE, co jest mi niezwykle przydatne z punktu widzenia niesienia pomocy i wsparcia prawnego dla osób przybywających z Ukrainy do Belgii.
W 2018 roku otrzymałam uprawnienia Mediatora Długów w postępowaniu polubownym. Swój staż odbyłam w Centre d’Appui de la Ville de Bruxelles, gdzie miałam okazję poznać praktyczną stronę udzielania pomocy osobom znajdującym się sytuacji zadłużenia począwszy od kontroli poprawności i zasadności wezwań do zapłaty, poprzez weryfikację terminów przedawnienia aż po ostateczną negocjację z wierzycielem bądź komornikiem celem ustalenia jak najdogodniejszego planu spłat..Odbyłam roczną praktykę w Prokuraturze Okręgowej w Żninie jak i w kancelarii prawnej Marcinkowski i Wspólnicy w Łodzi. W Belgii mieszkam od ponad 18 lat, gdzie przez dłuższy czas pracowałam w instytucjach europejskich oraz dla polskich władz regionalnych.
Przez kilka lat pracowałam w bardzo zbiurokratyzowanym środowisku, gdzie tworzenie ogromnej ilości dokumentów, raportów, ankiet etc. uzmysłowiło mi, że nie czuję się komfortowo w tej „papierowo-biurowej” rzeczywistości. Zawsze lubiłam pracować z ludźmi i pisanie pism wydawało mi się jedynie środkiem a nie celem samym w sobie. Dlatego też, pomimo wielu obaw czy dam radę, zdecydowałam się w wieku 30-paru lat zrobić użytek wynikający z połączenia mojej pasji do psychologii klinicznej oraz prawa i stworzyć w Brukseli Interdyscyplinarne Centrum ‘PORADA’.
W 2019 roku zaproponowałam inicjatywę związaną z założeniem Stowarzyszenia Trampolina, którego celem w dalszym ciągu jest świadczenie usług prawno-psychologicznych dla Polonii mieszkającej w Belgii z tą różnicą, że jako Stowarzyszenie będące osobą prawną możemy przystępować do projektów, które pomogą nam w finansowaniu konsultacji dla osób znajdujących się w wyjątkowo trudnym położeniu.

Od roku 2018 współpracuję z kancelarią notarialną w Brukseli.

W roku 2020 Trampolina Asbl została partnerem projektu „Elles pour Elles. Kobiety dla kobiet. Przełam ciszę” dzięki, któremu istnieje możliwość skorzystania z bezpłatnych konsultacji dla osób doznających przemocy. Natomiast od 2023 roku Trampolina ASBL otrzymuje bezpośrednie subwencje z regionu Bruksela a od 2024 także od Regionu Walonia na prowadzenie projektu Elles pour Elles
Projekt ten spotyka się z bardzo dużym zainteresowaniem odpowiadającym zapotrzebowaniu na poradnictwo prawno-psychologiczne związane z przemocą oraz jej konsekwencjami na planie rodzinnym oraz finansowym.

W lutym 2020 roku zostałam wpisana na listę tłumaczy sądowych oraz przysięgłych języka francuskiego przy belgijskim Ministerstwie Sprawiedliwości.