Wspomnienie: Jerzy Mellibruda 1938-2020

W

 

 

Profesor, który w lipcu skończył 82 lata, nie tylko założył PARPA Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, ale przez wiele lat był jej dyrektorem. „Wszyscy zapamiętamy go przede wszystkim jako nauczyciela, mentora i człowieka, który inspirował tysiące ludzi do pracy w obszarze profilaktyki, terapii uzależnień i szeroko pojętego rozwiązywania problemów alkoholowych. Inspirował nas wszystkich” – czytamy we wpisie PARPA. Na swoim koncie miał publikacje takie jak „Poszukiwanie siebie”, „Alkohol i życie codzienne” czy „Ja – Ty – My: Psychologiczne możliwości ulepszania kontaktów międzyludzkich”.

Dziś ku uczczeniu pamięci zmarłego we wrześniu Profesora Meliibrudy, publikujemy fragment Jego książki „Poszukiwanie siebie”

Wewnętrzny proces wartościowania, Jerzy Mellibruda

W życiu każdego człowieka doniosłą rolę spełniają wartości, którymi się kieruje przy wyborze i ocenianiu własnych czynów. Problem dostrzegania i realizacji wartości jest jednym z najbardziej istotnych dylematów stojących przed współczesnym człowiekiem.

Obecnie wiele mówi się i pisze na temat kryzysu wartości we współczesnym świecie, lecz sformułowanie to dla różnych ludzi ma różne znaczenia. Dla niektórych oznacza to rozstawanie się z tradycyjnymi wartościami, co jest związane z potężnymi zmianami społecznymi i obyczajowymi. Dla innych problem ten dotyczy przede wszystkim niewiary i zwątpienia w realność jakichkolwiek wzniosłych ideałów i wzorców.

Ludzie kwestionują istnienie i znaczenie uniwersalnych i ponadczasowych wartości, ale jednocześnie odczuwają ich brak. Gdy mówimy o wartościach, to najczęściej mamy na uwadze właśnie uniwersalne i wzniosłe wartości, takie jak prawda, dobro, piękno, itd. Na ten temat napisano już wiele pięknych i mądrych książek. Wydaje się jednak, że choć większość ludzi z pewnością wie, jakie wartości uniwersalne domagają się realizacji, i choć większość ludzi do realizacji tych wartości jest zachęcana, to dość często sprawy wartości pozostają na uboczu życia konkretnych osób.

Jest wiele powodów, dla których tak się dzieje. Aby niektóre z nich poznać i lepiej zrozumieć, trzeba spróbować popatrzeć na sprawy wartości z punktu widzenia jednostki. Oznacza to zwrócenie uwagi na to, co i jak się dzieje w konkretnej osobie w związku z pojawieniem się i realizacją wartości.

Rozumienie pojęcia „wartość”

Pojęcie „wartość” używane jest w różnych znaczeniach, lecz trzy z nich wydają się najważniejsze. W pierwszym znaczeniu pojęcia tego używamy w odniesieniu do tendencji pojawiającej się w czynnościach ludzi i polegającej na wyróżnianiu lub dawaniu pierwszeństwa jednym przedmiotom i sprawom nad drugimi. Takie preferencje lub wyróżnienia można nazwać wartościami operacyjnymi. Nie muszą one zawierać wiedzy i ogólnych uzasadnień. Jest to prosty wybór wartości, który przejawia się w działaniu, gdy organizm jako całość wybiera jakiś jeden obiekt czy kierunek postępowania, a odrzuca inny.

Drugi sposób posługiwania się pojęciem wartości odnosi się do tego, co można by nazwać wartościami wyobrażanymi. Człowiek wyróżnia i uznaje wyższość pewnych postaw nad innymi. Wyobraża je sobie symbolicznie i czasem realizuje w rzeczywistości. Zazwyczaj w takim wyróżnieniu zawarte są oczekiwania jakichś pozytywnych rezultatów postępowania ukierunkowanego przez te symbolicznie wyobrażane wartości. Przykładami wartości wyobrażonej mogą być takie postawy, jak np. „uczciwość popłaca” lub „pokorne ciele dwie matki ssie”.

Trzecie znaczenie pojęcia wartości dotyczy tego, co można by nazwać wartością obiektywną. W tym znaczeniu ludzie mówią o wartościach, gdy chcą wskazać, że coś jest obiektywnie wyróżnione lub ważne niezależnie od tego, czy jest to w rzeczywistości odczuwane oraz wyobrażane jako pożądane przez konkretną osobę.

To, o czym będę pisał na następnych stronach, dotyczy dwu pierwszych sposobów rozumienia wartości, to znaczy wartości operacyjnych i wartości wyobrażanych.

W jaki sposób małe dziecko dokonuje wartościowania?

Funkcjonowanie wartości w życiu konkretnej osoby ma swój początek już w pierwszym okresie życia każdego z nas. Zdaniem Carla Rogersa, jednego z najwybitniejszych współczesnych psychologów, aby zrozumieć sprawę realizacji wartości i trudności w tym zakresie, trzeba spojrzeć uważniej na to, jak małe dziecko ujmuje sprawę wartości i jakim zmianom to ujęcie ulega w miarę jego rozwoju.

Od pierwszych lat życia każdy z nas dysponuje wyraźnym i bezpośrednim sposobem ujmowania wartości. Małe dziecko wyróżnia i wybiera pewne rzeczy i doświadczenia, a inne pomija i odrzuca. Obserwując jego zachowanie możemy zobaczyć, że daje ono pierwszeństwo tym doświadczeniom i czynnościom, które podtrzymują i umacniają funkcjonowanie jego organizmu oraz zwiększają jego rezerwy. Równocześnie odrzuca ono to, co nie służy temu celowi lub zagraża jego osiągnięciu. Oczywiście zakres tak dokonanej selekcji jest niewielki i stopień uzależnienia dziecka od otoczenia jest ogromny, jednak generalna zasad funkcjonowania wartości jest właśnie taka.

Głód na przykład jest negatywnie wartościowany i dziecko wyraża to jasno i dobitnie. Pożywienie jest wartościowane pozytywnie. Jednak gdy dziecko jest nakarmione, pożywienie zostaje wartościowane negatywnie. To samo mleko spożywane zachłannie od pewnej chwili zostaje wypluwane. Pierś matki, która wydawała się tak pożądana, zostaje odepchnięta, dziecko odwraca głowę, a na jego twarzy pojawia się wyraz niechęci czy obrzydzenia.

Dziecko ceni bezpieczeństwo oraz kołysanie i pieszczoty, które wydają się bezpieczeństwo tworzyć i podtrzymywać. Dziecko ceni nowe doświadczenia. Można to zobaczyć, gdy obserwujemy, z jaką przyjemnością i fascynacją bada i odkrywa swe palce i nogi, sięga po zabawki, gdy wykonuje wiele czynności, wyrażających nieustanną ciekawość. Dziecko przejawia natomiast wyraźne negatywne wartościowanie bólu, gorzkich smaków i nagłych, a głośnych dźwięków.

Wszystkie te przykłady wskazują, że proces wartościowania przebiega już u małego dziecka. Proces ten dokonuje się w sposób zmienny i elastyczny w całym organizmie. Każde doświadczenie jest całościowo szacowane i oceniane, a następnie odrzucane lub wybierane w zależności od tego, czy w danym momencie sprzyja rozwojowi i umocnieniu całego organizmu, czy też nie. Można powiedzieć, że przy dokonywaniu wyborów wartościujących małe dziecko posługuje się „mądrością organizmu”.

Inną właściwością ujmowania wartości przez dziecko jest to, że źródło procesu wartościowania zlokalizowane jest w nim samym. Dziecko samo wie i czuje, co lubi, a czego nie. Jest ono centralnym ośrodkiem procesu wartościowania, a dokonywanie przezeń wyróżnienia i wybory opierają się na bezpośrednim kontakcie z własnymi doświadczeniami. Nie ulega ono jeszcze w tym zakresie wpływom zewnętrznym i posiada umiejętność wysłuchiwania wewnętrznego głosu organizmu mówiącego bez słów: „to jest dobre dla mnie”, „to jest dla mnie złe”, „to lubię”, „tego bardzo nie lubię”. Gdy dokonuje się taki właśnie proces wartościowania, cała osoba dziecka jest zaangażowana w wykonywane aktualnie działania, a cała energia, którą dziecko dysponuje może być do tych działań włączona.

Co się dzieje później z tym skutecznym i opartym na solidnych podstawach procesem wartościowania? W jaki sposób z biegiem lat zmienia się on w bardziej sztywne, niepewne i mało efektywne ujęcie wartości, które charakteryzuje tak wielu dorosłych? Zdaniem Rogersa decydującą rolę w tych przemianach posiadają pewne zjawiska, występujące w kontaktach międzyludzkich. Małe dziecko pragnie miłości, potrzebuje jej i skłonne jest postępować w taki sposób, który przyniesie mu to pożądane doświadczenie. Jednak konsekwencje tego są dość skomplikowane. Dla przykładu spójrzmy na typową sytuację, którą wielu z nas zna, być może z własnego doświadczenia.

Konflikt między sprzecznymi wartościami

Małe dzieci uwielbiają zabawy polegające na grzebaniu rękoma w grząskich, sypkich i mokrych materiałach, jak np. piasek, glina czy błoto. „Paćkanie się” w błocie dostarcza przyjemności dzieciom pod różnymi szerokościami geograficznymi, a to, czego w takiej zabawie dziecko doświadcza, niewątpliwie jest dla niego wartościowe. Matka, która włożyła wiele wysiłku w pranie i prasowanie ubranka, gdy dostrzega jak wygląda jej pociecha, reaguje gwałtownie i karcąco. Dziecko słyszy nagle: „Jesteś paskudnym i złym chłopcem” lub „Ty wstręciuchu, specjalnie tak robisz, chcesz żebym zapracowała się i zachorowała”. Czynności i doświadczenie, które dziecko oceniło jako wartościowe, zostają przerwane, a w ich miejsce pojawia się negatywnie brzmiąca ocena.

Bardzo rozpowszechnionym zjawiskiem w trakcie wychowywania dzieci są tak zwane trudności z jedzeniem. Jedzenie jest dla dziecka jedną z najwcześniejszych i najbardziej jednoznacznych wartości. Jedzenie dostarcza przyjemności i jest pożądaną czynnością, aż do pewnego momentu, w którym już nie chce się jeść więcej. Bardzo często w tym momencie zaczynają się interwencje rodziców lub opiekunów dziecka, którzy z różnych powodów pragną, aby dziecko zjadło jeszcze więcej. Napisałem o różnych powodach tych interwencji, ponieważ wynikają one na ogół z subiektywnego poczucia, że dziecko je za mało, z niepokoju o zdrowie i życie dziecka oraz z braku zaufania do możliwości regulacji spraw jedzenia przez samo dziecko. Dzieci są więc nakłaniane do jedzenia więcej, niż w danej chwili pragną, przy pomocy namawiania, proszenia, nacisku, karania, zabawiania itd. Doświadczenie jedzenia, będące dość prostą sprawą i jednoznacznie pozytywnie ocenianą z punktu widzenia własnego organizmu, teraz staje się czymś ogromnie skomplikowanym. Od tego, czy się je, czy nie, zostaje uzależniona aprobata i przejawy miłości rodziców. Można stawać się „kochaną i dobrą córeczką” w zamian za przeżywanie wstrętu i nudności przy przełykaniu kolejnych łyżeczek kaszki. Zdecydowanie negatywne doświadczenia zostają więc ujmowane jako coś wartościowego. Dziecko broniąc się przed przeżywaniem takich doświadczeń naraża się na karę lub poczucie winy za sprawianie zmartwienia rodzicom. Tak więc próba uniknięcia przykrości zostaje objęta negatywną oceną.

Wielokrotne powtarzanie się opisanych i podobnych im sytuacji uczy stopniowo dziecko, że to, co odczuwa i doświadcza jako dobre, jest często złe zdaniem innych, i odwrotnie. Ponieważ wśród tych innych znajdują się ważne i znaczące osoby, fakt ten ma poważne konsekwencje w życiu dziecka. W trakcie tak przebiegającej edukacji dziecko przejmuje na ogół taką postawę wobec samego siebie, jaką prezentowały wobec niego ważne osoby. Chociaż na ogół tego się nie dostrzega, dość często dziecko bawiąc się w błocie mówi po cichu samo sobie: „Paskudny i jestem i złośliwy…”.

Dziecko dokonuje introjekcji – wchłonięcia sądu wartościującego innej osoby i zaczyna go traktować jako swój własny. Na drugi lub dalszy plan zaczyna schodzić to, co „mówi” własny organizm, i dziecko rozstaje się z wewnętrznym źródłem oceny własnych doświadczeń. Próbuje więc zachowywać się stosownie do kryteriów wartości wprowadzonych przez innego człowieka po to, by zachować jego miłość lub aprobatę, albo po to, aby uniknąć potępienia.

Bardzo często proces ten przebiega bez świadomości dziecka i dopiero jakaś specjalna okazja lub przypadek pozwala zobaczyć to, co poprzednio było ukryte. Dorastający chłopiec, dajmy mu na imię Jacek, wyczuwa, choć może niezbyt jasno zdaje sobie z tego sprawę, że jest bardziej kochany i ceniony przez rodziców, gdy myśli o zostaniu lekarzem, niż gdyby myślał o zostaniu artystą. Jacka bardzo interesuje plastyka i muzyka, ale nie ma jeszcze określonych zamiarów na przyszłość. Będąc bardzo związany z rodzicami, których kocha, zaczyna jednak wchłaniać wartości związane z perspektywą zostania lekarzem. Jacek zaczyna myśleć, że chce nade wszystko zostać lekarzem. Rodzice nie ukrywają zadowolenia, a i sam Jacek jest zadowolony, bo wie już, co ma robić; opowiada o tym kolegom i wszystko wydaje się być w porządku. Dopiero po wakacjach, w ostatniej klasie liceum, Jacek napotyka nieoczekiwaną przeszkodę w postaci powtarzających się niepowodzeń z fizyki i biologii, które musi opanować koniecznie, jeżeli chce się dostać na medycynę. Kłopoty Jacka pozostają w jaskrawej rozbieżności z jego poziomem intelektualnym i sukcesami w pozostałych przedmiotach. Fizyka i biologia „nie idą mu”, nie może się ich uczyć, zapomina to, czego się nauczył, i denerwuje się przy odpowiedziach. Cierpi i męczy się z sobą, bo zdaje sobie sprawę, że zagrożeniu ulega realizacja tego, co uznawał za jedną ze swych naczelnych wartości. Dopiero w czasie długiej rozmowy z psychologiem zaczyna sobie uświadamiać, jak bardzo utracił kontakt ze swymi wewnętrznymi odczuciami, ze swym wewnętrznym procesem wartościowania. Zaczyna dostrzegać, jak zatarła się mu różnica między obawą utraty aprobaty i miłości rodziców a własnymi pragnieniami i zainteresowaniami. Zaczyna dostrzegać związek między niechęcią i poczuciem niemożności nauczenia się fizyki i biologii a płynącym z głębi organizmu protestem przeciw wartościom przyjętym z zewnątrz, ale nie zaakceptowanym do końca w sposób autentyczny.

Opisane przykłady, a także wiele innych ukazują, jak ludzie usiłują uzyskać lub utrzymać miłość, aprobatę, uznanie, rezygnują z wewnętrznej lokalizacji źródła oceny i wartości. Przenoszą je na zewnątrz i najczęściej w sposób mało świadomy lokują swe źródło oceny samych siebie w innych ludziach. W ten sposób uczą się podstawowej nieufności wobec własnego doświadczenia, które przestaje im służyć jako drogowskaz w postępowaniu i pomoc w podejmowaniu decyzji.

Dziecko uczy się od innych ogromnej liczby wyobrażanych wartości, przyjmuje je jako swoje własne nawet wtedy, gdy pozostają w znacznej rozbieżności z wewnętrznym doświadczeniem uczestnictwa w świecie. Ponieważ te wchłaniane pojęcia i wyobrażenia o wartościach nie opierają się na podstawie wewnętrznego procesu wartościowania, pozostają nadmiernie sztywnymi schematami i z trudem poddają się zmianom. W ten sposób, zdaniem Rogersa i wielu innych psychologów, większość z nas wchłania i gromadzi wzory wartości, którymi kieruje się w życiu. W bardzo złożonym i różnorodnym świecie wchłaniamy równocześnie wzory pożądane i szkodliwe, które pochodzą z rozmaitych źródeł. Zebrane wszystkie razem we wnętrzu osoby tworzą mozaikę wartości lub inaczej mówiąc – mieszanką wartości o przedziwnym nieraz składzie i właściwościach.

Te wchłaniane wartości bywają często sprzeczne i stanowią raczej dokument zapisu różnorakich wpływów, którym dana osoba była poddawana w przeszłości, aniżeli spójny system nadający się do roli przewodnika i doradcy człowieka. Dla przykładu można wymienić kilka takich wzorów wartości wpajanych i wchłanianych w życiu codziennym:

 

  • „Posłuszeństwo jest dobre, a nieposłuszeństwo jest złe, lecz najlepsze jest posłuszeństwo bez zadawania zbędnych pytań”.
  • „Samodzielność jest dobra i świadczy o dojrzałości”.
  • „Miłość bliźniego jest wartością i powinnością”.
  • „Powinno się starać być lepszym od innych”.
  • „Współpraca i praca w zespole jest bardziej pożądana od rywalizacji i działania w pojedynkę”.
  • „Odróżnianie się od innych jest niewskazane”.
  • „Drobne i umiejętne oszukiwanie innych ludzi lub instytucji jest dowodem zaradności, sprytu i inteligencji”.
  • „Dziewczyna nie powinna się narzucać chłopcu”.
  • „Przezywanie i okazywanie uczuć jest niewłaściwe i oznacza uleganie własnym słabościom”.
  • „Nieufność wobec ludzi jest dowodem mądrości życiowej”.
  • „Pragnienia i zainteresowania seksualne są czymś niewłaściwym i wątpliwym moralnie”.

 

Są tysiące takich i podobnych wzorów wartości, które człowiek wchłania i przyjmuje jako własne bez zbadania i uwzględnienia swych wewnętrznych na nie reakcji. Przyjmuje je i traktuje jako część własnej osoby bez wysłuchania „głosu” własnego organizmu, którym te wzory zaczynają zarządzać.

Źródła wartości i kryteria oceny na ogół lokowane są na zewnątrz, w innych ludziach, w instytucjach, w kodeksach pisanych i nie pisanych. Podstawą, z której wyrasta i na której umacnia się opisany powyżej proces, są więzy łączące osobę z innymi ludźmi lub instytucjami. Trwałość tej postawy uzależniona jest od tego, w jakim stopniu realizacja tych wzorów zapewnia poczucie, że jest kochana, akceptowana, bezpieczna itd.

Bardzo często te wyobrażane i wpojone wzorce są niewyraźnie związane lub oddzielone zupełnie od wewnętrznego procesu doświadczania i przeżywania. Często dochodzi nawet do znacznej i nie uświadamianej rozbieżności między tym, co wynika z subiektywnego doświadczenia, a tym, co głoszą wyobrażane wartości. Ponieważ wartości te są sprawdzone przez własne doświadczenie – utrzymują się w sztywnej i nie zmienionej postaci. Ludzie boję się poddawać je sprawdzaniu i starają się utrzymywać w nie zmienionej postaci jako „niewzruszenie słuszne”. Ponieważ nie są analizowane i sprawdzone, istnieją poważne trudności w rozwiązywaniu sprzeczności między nimi i między czynami, które z nich wyrastają.

Wartości wyniesione z domu rodzinnego wchodzą w poważny nieraz konflikt z wartościami wpajanymi przez grupę rówieśników. Wartości przekazywane przez kogoś ustnie kłócą się z wartościami „przekazywanymi” za pomocą jego konkretnych i rzeczywistych zachowań. Dlatego tak powszechnym w dzisiejszych czasach zjawiskiem jest życie wśród absolutnie nie dających się uzgodnić wartości. Wyrzekając się wewnętrznego źródła oceny, przekazując go w ręce innych, tracimy kontakt z własnym i autonomicznym procesem wartościowania. Proces ten przestaje nam dostarczać tych ważnych i głębokich odpowiedzi tak i nie, które mogłyby kierować naszym życiem, a mówiąc ściślej – tracimy zdolność do odbierania sygnałów ze środka organizmu.

Osoba, która kieruje się wartościami nie związanymi z wewnętrznym doświadczeniem, jest jak drzewo bez korzeni, płytko osadzone w ziemi. Nie ufa swemu wyczuciu wartości i jest na ogół podatna na zagrożenie w tym zakresie. Wewnętrzne rozdarcia między pojęciami, którymi człowiek się posługuje przy określaniu wartości, a tym, co rzeczywiście doświadcza, między intelektualną strukturą tych wartości a nie uświadamianym procesem wartościowania – wszystko to powoduje utratę kontaktu z samym sobą. Tak więc jednym z podstawowych dla człowieka problemów staje się przywrócenie więzi między tym, co myśli na temat wartości, a tym, czego doświadcza wtedy, gdy robi coś w związku z tymi wartościami. A także – podejmowanie w większym zakresie takich działań, które wyłaniają z wewnętrznie doświadczanych wartości.

Wartościowanie u osób dojrzałych

Proces wartościowania, który rozwija się u bardziej dojrzałej i realizującej siebie osoby, pod pewnymi względami wydaje się być podobny do tego, który zachodzi u małego dziecka. Pod innymi zaś względami jest zupełnie odmienny.

Proces ten jest płynny i zmienny. Wyłania się z konkretnego momentu i z doświadczania tego momentu jako ważnego dla rozwoju, wzbogacania i realizacji siebie. Wartości wtedy nie są utrzymywane w sposób sztywny i uporczywy, niezależnie od zmieniającej się rzeczywistości. Dla ilustracji podaję kilka wypowiedzi na ten temat:

 

  • „Pisanie wierszy, które zeszłej jesieni wydawało się najważniejsze w moim życiu, teraz straciło swą wartość, coś innego jest ważniejsze”.
  • „Walka o to, by w każdej rozmowie ostatnie słowo należało do mnie, wydaje mi się teraz niewarta zachodu i czuję się na tyle mocny, że nie muszę na każdym kroku udowadniać, jaki jestem dobry”.
  • „Być podobnym do ojca, żeby mógł czuć się dumny ze mnie, była to całymi latami moją największą wartością, ale teraz to się zmieniło, gdyż zrozumiałem, że moje sądy są tylko częściowo prawdziwe, a może nawet zupełnie fałszywe. Bardzo przeżywałem chwilę, w której to zaczęło się zmieniać, pamiętam smak zupy, którą jadłem, gdy usłyszałem jego rozmowę z matką, i pamiętam bicie serca wtedy, i to, jak był ubrany. Wiem teraz, że nie jest taki wspaniały, jak mi się wydawało, wiem, że jest inny, a i ja też się zmieniłem i zmieniło się również to, co było dla mnie wartością, już nie pragnę być taki jak on, chcę znaleźć swoją własną drogę”.

 

Odmiennie niż u małego dziecka doświadczanie i realizowanie wartości przez osobę w pełni funkcjonującą jest w dużym stopniu zróżnicowane. Oznacza to zdolność do dostrzegania różnorodnych właściwości osób i sytuacji, w których realizuje się własne wartości, oraz do postępowania odpowiedniego i specyficznego dla określonej sytuacji. Oto fragment wypowiedzi nauczyciela: „Jestem człowiekiem, który nie znosi przymusu. W swym postępowaniu z uczniami kieruję się zasadą tolerancji i przyzwolenia i dobrze na tym wychodzę. W mojej klasie są jednak uczniowie, wobec których w pewnych sytuacjach jestem twardy i nieustępliwy, i czuję, że jest to słuszne, a i sami chłopcy, o których mówię, przyjmują to dobrze. Najtrudniejsze były dla mnie pierwsze chwile, gdy spróbowałem postępować wobec nich w taki sposób, który, jak mi się wydawało, narażał na szwank wartości bardzo ważne w mej pracy w szkole”.

Podobieństwa między ujmowaniem wartości przez osobę dojrzałą i realizującą siebie a wartościowaniem dokonywanym przez małe dziecko dotyczy ugruntowania źródła i ośrodka oceny własnej osoby. Własne doświadczenie dostarcza informacji o tym, co wartościowe i uzasadnione. Nie oznacza to, że osoba taka jest zamknięta na wszystko, co dociera do niej z zewnętrznych źródeł, ale zewnętrzne sugestie nie są tak bardzo znaczące, jak własne doświadczenia doznawane w konkretnych sytuacjach. Dowiaduję się np. od przyjaciela, że książka, którą właśnie kupiłem, jest niedobra. Przeczytałem dwie negatywne recenzje tej książki napisane przez cenionych przeze mnie krytyków. W rezultacie tego kształtuje się we mnie przypuszczenie, że książka ta nie przedstawia większej wartości. Jednak, gdy w trakcie czytania dopuszczę do siebie te sygnały, których dostarczają mi moje przeżycia towarzyszące lekturze, moja ocena tej książki zacznie wyłaniać się z mego własnego doświadczenia, a nie z tego, co sądzili o niej inni.

Ogromnie ważną sprawą jest zdolność do tego właśnie „dopuszczenia do siebie”, pozwolenia sobie na zanurzenie się w bezpośredni nurt wewnętrznych doświadczeń i przeżyć, staranie się o wyczucie i wyjaśnienie wszystkich jego ukrytych i skomplikowanych znaczeń. Jest to jedna z najważniejszych dla osoby poszukującej i realizującej siebie umiejętności – umiejętność bycia uważnym i rozumiejącym słuchaczem stale zmieniającego się nurtu własnego doświadczenia, czyli umiejętność słuchania i rozumienia samego siebie. Tylko w ten sposób można nawiązać i utrzymywać realny kontakt z całością własnej osoby.

Jeżeli tak właśnie się dzieje, to proces wartościowania, który dokonuje się na podstawie informacji uzyskiwanych w ten sposób, jest znacznie bardziej skomplikowany niż u małego dziecka. Może on dokonywać się na bardzo rozległych obszarach wytyczonych doświadczeniem nie tylko bieżącej sytuacji, ale również doświadczaniem aktualnie wyłaniających się wspomnień z przeszłości i wyobrażeń dotyczących przyszłości. Jednak w tym ujęciu wykorzystywanie trzeciej sfery świadomości dokonuje się pośrednio, przez doświadczenie tego, co przynoszą czynności myślenia, przypominania, wyobrażania i analizowania. W ten sposób zarówno przeszłość, jak i przyszłość zostają związane głęboko z teraźniejszością w znaczącą całość, z której wyłaniają się autentyczne wartości osobiste.

Psychologiczne badania osób, które żyją i realizują wartości w sposób podobny do opisanego powyżej, pozwalają sądzić, że wewnętrznym kryterium sukcesu wartościowania jest znaczenie jakie ma określona sprawa dla całości rozwoju osoby. Wartość przedmiotów i działań staje się wewnętrznie związana z celami, do których człowiek dąży, a także możliwościami stawania się bardziej twórczą oraz autentycznie żyjącą osoba.

Myślę jednak, że w tym miejscu mogą powstawać zasadnicze wątpliwości. Czy takie kryterium wartości nie prowadzi do kierowania się względami egoistycznymi i aspołecznymi? W moim przekonaniu ten sposób widzenia sprawy wartości stwarza możliwość przezwyciężenia tradycyjnie przeciwstawnych postaw. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na fakt, o którym nie zawsze pamiętamy, a który jest najważniejszy. Otóż ludzie głęboko i autentycznie doświadczają jako wartościowe, rozwijające ich i wzbogacające osobiście takie sytuacje i działania, które polegają na pomaganiu innym, na tworzeniu dóbr społecznych i ogólnoludzkich, na zmienianiu świata na lepsze, na tworzenie szczerości, zaufania i przyjaźni w kontaktach międzyludzkich. Tak więc własny rozwój i realizacja siebie jako wewnętrzne kryterium nie stoi w sprzeczności z rozwojem oraz dobrem innych ludzi i świata, w którym żyją. Jeżeli sądzi się inaczej, to na ogół wynika to z pewnych założeń ideologicznych, często zresztą niewyraźnie uświadamianych. Zawierają one przekonanie, że natura człowieka jest taka, iż gdyby jej nie pilnować z zewnątrz, to popychałaby człowieka do czynów, z których inni nie mieliby pożytku.

Wyłanianie się wartości osobistych z wewnętrznego nurtu doświadczeń nie dokonuje się automatycznie. Jak pisałem poprzednio, jest to uzależnione od tego, czy człowiek:

 

  • jest świadomy i akceptuje własne doświadczenie;
  • wyraża to w działaniu i w kontaktach z innymi.

 

Żadne sprawy ważne dla określonej osoby nie mogą się dokonywać w sposób niezależny i oderwany od świata, w którym żyje. Jeżeli w kontaktach z ludźmi nie zaznałem miłości i akceptacji, mam niewielkie szanse na to, by cenić i szanować samego siebie oraz akceptować to, co we mnie się dzieje. Jeżeli żyje w otoczeniu, które tworzy zagrożenie, wtedy doznaję lęku i niepokoju. Muszę więc koncentrować swoją energię i uwagę na niebezpieczeństwie i staję się mniej zdolny dostrzegać inne i złożone sprawy nie związane z zagrożeniem. Jeżeli warunki, w których żyję, uniemożliwiają mi działanie wyrażające moje doświadczenia, wtedy muszę nie tylko przerywać działania, ale również zablokować w jakiś sposób związane z nimi doświadczenia. Żyjąc w środowisku, w którym nie toleruje się bliskich i serdecznych stosunków między ludźmi, muszę się powstrzymywać nie tylko od poszukiwania przyjaźni i okazywania serdeczności, ale również prawdopodobnie będę próbował jakoś zablokować lub stłumić w sobie te uczucia, żeby nie cierpieć z powodu niemożności ich wyrażenia.

Tak więc jeśli nawet takie sprawy, jak rozwój osobisty oraz autentyczność i pełnia życia, będą wewnętrznym kryterium procesu wartościowania, to pozostaje ona w głębokim związku z kształtem świata, w którym żyje i rozwija się dana osoba. Ten głęboki związek między kształtem świata, w którym uczestniczę, a treściami i kryterium mych wartości możliwy jest do osiągnięcia poprzez otwarte i pełne doświadczanie tego uczestnictwa oraz zdolność do autentycznego kontaktu z tym doświadczeniem. Funkcję łącznika i koordynatora tego, co dzieje się, gdy utrzymuję równocześnie kontakt z samym sobą i ze światem, może pełnić mój organizm – realna podstawa moich wrażeń, uczuć i myśli oraz zachowań.

Wielu ludzi miało okazję do osobistego sprawdzenia tej opisanej możliwości. W pewnych momentach życia człowiek znajdujący się w obliczu konieczności dokonywania jakichś wyborów i realizacji wartości dostrzega, jak cały jego organizm bierze udział w przyjmowaniu informacji potrzebnych do podjęcia decyzji, w ich intelektualnym opracowaniu, w wyborze i w działaniu. Towarzyszące ważnym decyzjom i wyborowi wartości bicie serca, zmiany częstotliwości i głębokości oddechu, napięcie mięśni i wiele innych doznań jest wyraźnym tego dowodem. Czasem dla określenia tego, o czym teraz piszę używa się słowa „zaangażowanie„.

Nawet najbardziej teoretyczne i abstrakcyjne rozważania, jeżeli mają doprowadzić do jakiejś decyzji i działania, muszą znaleźć swój wyraz w odczuwaniu aktywności organizmu, muszą być doświadczaneprzez daną osobę. Ten związek wartości z organizmem i doświadczaniem prowadzi do pewnych konsekwencji niezwykle istotnych dla życia człowieka.

Przede wszystkim wartości wydają się być związane z tym, co można by nazwać potrzebami organizmu. Jest to sprawa dość znana, jeśli idzie o tzw. potrzeby podstawowe – powietrza, jedzenia i picia, spania itd. Wartości związane z tymi potrzebami są wyraźnie ugruntowane w funkcjonowaniu organizmu, z czego zresztą wynika siła działań ukierunkowanych na realizację tych podstawowych wartości. Do tych wartości podstawowych należą również wartości związane z potrzebami nazwanymi „psychologicznymi”, takim jak opieka i bezpieczeństwo, przynależność do grupy, miłość, szacunek, tożsamość i realizacja siebie. Użyłem cudzysłowu dlatego, że moim zdaniem to zakwalifikowanie je znacznym uproszczeniem i pomija fakt, że potrzeby te, tak jak i poprzednie, są tez „biologiczne”. Oznacza to, że niezaspokojenie tych potrzeb może prowadzić do bardzo poważnych zaburzeń w funkcjonowaniu organizmu, nawet do śmierci włącznie. Ogromna ilość objawów i zaburzeń leczonych przez różnych specjalistów wyłania się z niezaspokojenia tych potrzeb, z pomijania i nierealizowania tych wartości. Można bez przesady powiedzieć, że organizm domaga się lub organizm potrzebuje realizacji pewnych wartości. Oznacza to również, że człowiek może liczyć na to, iż sygnały płynące z jego własnego organizmu mogą być pomocne przy rozstrzyganiu spraw wartości i związanych z nimi wyborów. To decydujące w pewnych momentach tak lub nie nie będzie więc tylko, jak to się powszechnie zaleca, głosem intelektu i „rozsądku”, ale odpowiedzią całego organizmu na dylemat stojący przed całym człowiekiem.

Aby zrealizować tę możliwość, trzeba umieć wysłuchiwać tych odpowiedzi organizmu i odczytywać ich znaczenie. A przede wszystkim trzeba umieć ufać własnym doświadczeniom, zaufać własnemu organizmowi. Nie oznacza to oczywiście umiejętności pomijania czy lekceważenia wyników działań intelektualnych, gromadzenia i analizowania informacji itd. Jednak ostateczny rezultat tych czynności i ich znaczenie dla człowieka określane jest przez wewnętrzne doświadczenie, z którego wyłaniają się działania w świecie. Osoba dojrzała i równocześnie rozwijająca się korzysta w szerokim zakresie z mądrości swojego organizmu, ma do niego zaufanie. Zdaje sobie bowiem sprawę, że jeżeli zaufa całej sobie, jej uczucia i intuicja mogą być mądrzejsze od jej intelektu. Zdaje sobie również sprawę, że jako całość ześrodkowana na określonej sprawie może być bardziej wrażliwa i prawdziwa niż same tylko jej myśli. Stąd też nie obawia się powiedzieć: „Czuję, że to doświadczenie (sprawa, kierunek działania) jest dobre, prawdopodobnie później będę wiedziała, dlaczego”. Ufa w pełni sobie.

Ten sposób funkcjonowania w życiu nie jest prostą i łatwą sprawą. Wybory, których się dokonuje, są złożone i wymagają wiele wysiłku związanego z rezygnacją z powierzchownych i unikowych rozwiązań problemów życia. Poza tym nie ma gwarancji, że wybór, którego dokonuje, rzeczywiście będzie krokiem naprzód. Ponieważ jednak wszystko, co się dzieje, co istnieje dla danej osoby, jest dostępne jej świadomości, ponieważ jest ona otwarta na to, czego doświadcza, popełniane błędy mogą być naprawione. Jeżeli podjęty kierunek działania nie prowadzi do rzeczywistego „wzrostu” osoby, do realizacji wartości związanych z realizacją siebie, wtedy istnieje możliwość dokonania wyboru w sprawie zmiany tego, co płynie za świata, człowiek może nieustannie odbierać informacje zwrotne o realnych następstwach jego czynów i tak jak sternik na statku śledzący odchylenie róży wiatrów może dokonywać zmiany kursu i zmierzać dalej.

Reguły Rogersa

Na zakończenie chciałbym przedstawić pięć podstawowych stwierdzeń, które nazywam Regułami Rogersa, charakteryzujących przedstawiony tu sposób myślenia o wartościach.

Reguła I

Organizm może stanowić podstawę, na której dokonuje się w człowieku zorganizowany proces wartościowania. Łączy się z tym hipoteza, że podstawę tę człowiek dzieli z resztą świata ożywionego. Wyłania się ona z samego procesu życia w każdym zdrowym organizmie.

Reguła II

Proces wartościowania zachodzący w osobie prowadzi do jej rozwoju i realizacji siebie w taki stopniu, w jakim osoba ta staje się otwarta na doświadczenie tego, co w niej i wokół niej się dzieje.

Reguła III

Człowiek może pomagać drugiemu człowiekowi w stawaniu się bardziej otwartym na własne doświadczenie. Podstawowym warunkiem takiej pomocy jest stworzenie takiego kontaktu, w którym człowiek:

  1. Jest akceptowany i szanowany jako autonomiczna osoba.
  2. Jest rozumiany przez drugiego w taki sposób, który polega na wczuwaniu się w świat wewnętrzny danej osoby i patrzeniu na różne sprawy z perspektywy tej osoby. Taki sposób rozumienia drugiego człowieka nazywa się empatią.
  3. Ma możność przeżywania własnych uczuć i przyjmowania uczuć innych ludzi w klimacie bezpieczeństwa psychologicznego i fizycznego.

Reguła IV

W osobie, która bez zniekształceń utrzymuje kontakt z własnym doświadczeniem, różne wartości osobiste posiadają wspólne ukierunkowanie. Ta zbieżność kierunków wyłania się z całości organizmu – tak jak pędy rośliny wyrastają w różnych miejscach i o różnym kształcie, ale wszystkie zmierzające ku światu.

Reguła V

Wspólne ukierunkowanie wartości prowadzi do realizacji siebie, do rozwoju danej osoby, do rozwoju innych osób żyjących w danej społeczności oraz do rozwoju i ulepszania świata ludzkiego. Tak więc osoby, które zdolne są do otwartego i pełnego kontaktu z zewnętrznym procesem doświadczania uczestnictwa w świecie, pomimo indywidualnych różnic temperamentu, zainteresowań, profesji łączy wspólnota takich wartości, jak:

 

  • szczerość i autentyczność;
  • niezależność;
  • samodzielność;
  • zaangażowanie;
  • wrażliwość społeczna;
  • przyjazne relacje międzyludzkie;
  • odpowiedzialność społeczna.

 

Wartości te, jak wiele podobnych, związane są z funkcjonowaniem i rozwojem konkretnych osób, z ich wzajemnymi relacjami i z właściwościami społeczności, w której żyją. Niedostatek realizacji tych wartości prowadzi do zaburzeń i patologii w funkcjonowaniu jednostek oraz społeczności. Jednak wtedy, gdy stopień realizacji tych wartości jest zadowalający z punktu widzenia konkretnych osób, to okazuje się, że szczególnego znaczenia nabierają wartości wykraczające daleko poza obszar funkcjonowania codziennego, wytyczony problemami osobistymi, międzyludzkimi i środowiskowymi.

Wartości te wydają się być ugruntowane w podstawowych właściwościach Wszechświata, z którego wyłania się życie i kształt osoby. Zdolność do wykraczania poza granice indywidualnej odrębności i do świadomego włączania się w ogarniającą nas wszystkich całości Wszechświata jest niezbędnym warunkiem świadomego istnienia osoby i oznacza to coś więcej niż świadomą egzystencję jednostki. Dlatego wartości wykraczające poza własne Ja, a także poza międzyludzkie My nazywane bywająwartościami istnienia.

Wartości ważne dla osób w pełni realizujących siebie

Jest to oczywiście temat na odrębną książkę i niejedna książka temu była poświęcona. Prawdę mówiąc, nie czuję się zbyt dobrze przygotowany do obszerniejszego wypowiadania się w tej sprawie. Chciałbym natomiast przedstawić tylko krótką informację o niektórych wynikach badań prowadzonych przez Abrahama Maslowa dotyczących ludzi, którzy wyróżniali się w swych środowiskach:

 

  • dojrzałością w sensie psychologicznym i społecznym;
  • pełnią zdrowia psychicznego;
  • twórczością i produktywnością własnego życia;
  • poczuciem wewnętrznej autonomii;
  • mądrością- zdolnością do radości.

 

Badając, jakie wartości posiadały donośne znaczenie w życiu tych osób. Maslow wyodrębnił kilkanaście takich Wartości Istnienia (I) wspólnych dla całej grupy ludzi w pełni realizujących siebie. Stwierdził również, że te Wartości I funkcjonują w życiu tych osób tak, jakby stanowiły ważne potrzeby osobiste. Potrzeby te nazwał Potrzebami Istnienia i stwierdził, że gdyby z jakichś powodów nie mogły być one zaspokojone, ludzie odczuwali to silnie. Zaspokojenie zaś tych potrzeb, realizacja Wartości I, przyniosło głęboką satysfakcję z życia, dawało radość i poczucie sensu istnienia w świecie.

Wyliczenie kilku z tych Wartości I wskazuje w sposób oczywisty, że są one ważne i doniosłe nie tylko dla grup badanych osób. Przedstawiając wybrane Wartości I, obok każdej z nich będą podawały przykłady typowych zaburzeń i patologicznych zjawisk w obszarze ludzkich zachowań i doświadczeń, które są związane z zakresem danej wartości:

 

  • prawda – niewiara, brak zaufania, cynizm, podejrzliwość;
  • dobroć – całkowity egoizm, nienawiść, wstręt, odraza, nihilizm, cynizm;
  • piękno – wulgarność, utrata smaku, szarzyzna, zmęczenie, napięcie;
  • jedność i całkowitość, współistnienie przeciwieństw – dezintegracja – „świat pokawałkowany”, myślenie „czarno-białe”, uproszczone sądy o ludziach i o świecie, ostre podziały na swoich i obcych, dostrzeganie wszędzie i konfliktu;
  • proces życia – oschłość i martwota, automatyzacja ludzkiego życia, poczucie całkowitego zdeterminowania i niezmieniania się, utrata uczuć, nuda i brak chęci do życia, pustka egzystencjonalna;
  • niepowtarzalność – utrata poczucia tożsamości indywidualnej, anonimowość, poczucie, że się jest kimś wymienialnym – łatwym do zastąpienia w kontaktach z ludźmi;
  • sprawiedliwość – brak bezpieczeństwa, bezprawie, nieufność, totalny egoizm, widzenie świata jako dżungli, w której siła i przemoc zawsze zwyciężają
  • prostota – pomieszanie i pogmatwanie, zbytnie skomplikowanie, utrata orientacji
  • spełnienie i skończoność – poczucie niespełnienia i niezakańczania stale powracających problemów, poczucie beznadziejności, zaprzestanie wysiłków i starań, rezygnacja z prób i poszukiwań
  • bogactwo i pełnia znaczenia – depresja, utrata zainteresowania światem, rozpacz, poczucie braku sensu życia „nic nie ma znaczenia dla mnie”
  • samowystarczalność – silna zależność od innych, poczucie bezsilności, zrzekanie się odpowiedzialności
  • lekkość – zmęczenie, napięcie, udręka, niezgrabność, sztywność, brak dźwięku
  • pogoda i radość – ponuractwo, przygnębienie, podejrzliwość i brak poczucia humoru, utrata zdolności do przeżywania radości
  • uporządkowanie i harmonia – utrata poczucia bezpieczeństwa i możności przewidywania, konieczność nieustannego czuwania i pilnowania się, napięcie, chaos.

 

Wielu z wyliczonych tu Wartości Istnienia bezpośrednio odnosi się nie tylko do funkcjonowania istot ludzkich, ale również do podstawowych właściwości Wszechświata. Niejeden raz naukowcy badający budowę materii, czy to na poziomie struktury atomu, budowy genu, czy też kształtu galaktyk, odkrywali takie wspólne właściwości, jak prostota, uporządkowanie, lekkość i piękno, bogactwo i niepowtarzalność tworów natury. Jednym z nich „dzieckiem Wszechświata”, jest człowiek. Realizując w swym życiu wartości, o których mowa utrzymuje więc głęboki kontakt z tym, co go ogarnia. Zjednoczony z całością Wszechświata znajduje sens swego istnienia wykraczając daleko poza ograniczone terytorium swego Ja.

Na koniec kilka słów o odkrywaniu różnych rodzajów wartości, o których już wspominałem i o pewnych kłopotach z tym związanych. Wydaje mi się, że o sprawach wartości najczęściej mówi się przy poruszaniu problemów etyczno-moralnych, i to głownie z perspektywy powinności i sankcji. W procesie wychowania sprawy wartości osobistych przedstawiane są często jako obowiązki i niewdzięczne zadania, które człowiek powinien realizować, jeżeli chce zasłużyć na akceptację i szacunek. Nieraz też tak się je przedstawia, jakby człowiek powinien je wyznawać i realizować dla kogoś. Jeśli tak właśnie ktoś tę sprawę pojmuje, to odkrywanie sensu swojego życia w realizacji wartości wydaje się całkowita iluzją. Właściwą drogę człowiek odkrywa wtedy, gdy sam doświadcza obecności tych wartości i ich znaczenia dla własnego życia.

Warto również pamiętać, że omawiane na początku rozdziału wartości operacyjne i wyobrażane, aczkolwiek różniące się treściami i zakresem od wartości istnienia, stanowią jakby codzienne zaplecze tych ostatnich, a wszystkie razem realizowane są na podstawie wewnętrznego procesu wartościowania.

Wydaje się również, że dla człowieka najważniejsza sprawą jest przede wszystkim poszukiwanie i odkrywanie wartości. poczucie sensu własnego istnienia wyłania się nieraz bardziej z nieustannych poszukiwań piękna, dobra, prawdy i sprawiedliwości niż z konkretnych momentów zrealizowania tych wartości.

o autorze

Agnieszka Sità

Nazywam się Agnieszka Maria Sità.
Jestem prawnikiem, absolwentką Wydziału Prawa i Kryminologii Uniwersytetu Łódzkiego, akredytowanym mediatorem rodzinnym przy Sądzie I Instancji w Brukseli, tłumaczem przysięgłym języka francuskiego oraz włoskiego oraz posiadam dyplom Uniwersytetu Paryż V studiów interdyscyplinarnych z Psychotraumatologii klinicznej oraz Wiktymologii oraz Centrum Psychotraumatologii Montoyer w Brukseli. Ukończyłam także podyplomowe studia z Praw Cudzoziemców organizowane w Brukseli przez ULB oraz ADDE, co jest mi niezwykle przydatne z punktu widzenia niesienia pomocy i wsparcia prawnego dla osób przybywających z Ukrainy do Belgii.
W 2018 roku otrzymałam uprawnienia Mediatora Długów w postępowaniu polubownym. Swój staż odbyłam w Centre d’Appui de la Ville de Bruxelles, gdzie miałam okazję poznać praktyczną stronę udzielania pomocy osobom znajdującym się sytuacji zadłużenia począwszy od kontroli poprawności i zasadności wezwań do zapłaty, poprzez weryfikację terminów przedawnienia aż po ostateczną negocjację z wierzycielem bądź komornikiem celem ustalenia jak najdogodniejszego planu spłat..Odbyłam roczną praktykę w Prokuraturze Okręgowej w Żninie jak i w kancelarii prawnej Marcinkowski i Wspólnicy w Łodzi. W Belgii mieszkam od ponad 18 lat, gdzie przez dłuższy czas pracowałam w instytucjach europejskich oraz dla polskich władz regionalnych.
Przez kilka lat pracowałam w bardzo zbiurokratyzowanym środowisku, gdzie tworzenie ogromnej ilości dokumentów, raportów, ankiet etc. uzmysłowiło mi, że nie czuję się komfortowo w tej „papierowo-biurowej” rzeczywistości. Zawsze lubiłam pracować z ludźmi i pisanie pism wydawało mi się jedynie środkiem a nie celem samym w sobie. Dlatego też, pomimo wielu obaw czy dam radę, zdecydowałam się w wieku 30-paru lat zrobić użytek wynikający z połączenia mojej pasji do psychologii klinicznej oraz prawa i stworzyć w Brukseli Interdyscyplinarne Centrum ‘PORADA’.
W 2019 roku zaproponowałam inicjatywę związaną z założeniem Stowarzyszenia Trampolina, którego celem w dalszym ciągu jest świadczenie usług prawno-psychologicznych dla Polonii mieszkającej w Belgii z tą różnicą, że jako Stowarzyszenie będące osobą prawną możemy przystępować do projektów, które pomogą nam w finansowaniu konsultacji dla osób znajdujących się w wyjątkowo trudnym położeniu.

Od roku 2018 współpracuję z kancelarią notarialną w Brukseli.

W roku 2020 Trampolina Asbl została partnerem projektu „Elles pour Elles. Kobiety dla kobiet. Przełam ciszę” dzięki, któremu istnieje możliwość skorzystania z bezpłatnych konsultacji dla osób doznających przemocy. Natomiast od 2023 roku Trampolina ASBL otrzymuje bezpośrednie subwencje z regionu Bruksela a od 2024 także od Regionu Walonia na prowadzenie projektu Elles pour Elles
Projekt ten spotyka się z bardzo dużym zainteresowaniem odpowiadającym zapotrzebowaniu na poradnictwo prawno-psychologiczne związane z przemocą oraz jej konsekwencjami na planie rodzinnym oraz finansowym.

W lutym 2020 roku zostałam wpisana na listę tłumaczy sądowych oraz przysięgłych języka francuskiego przy belgijskim Ministerstwie Sprawiedliwości.

napisane przez Agnieszka Sità