Samotność w związku i jej wpływ na zdrowie

S

 

Gdy brakuje miłości – historia Krysi i wpływ samotności na zdrowie

Życie bez miłości i uwagi: codzienność Krysi

Krysia (imię zmnienione) ma 48 lat i mieszka w Belgii. Od wielu lat tkwi w związku, w którym czuje się samotna. Jej partner, z którym dzieli dom, niemal jej nie zauważa. Większość wieczorów spędza przed telewizorem z piwem w ręku, rzucając w kierunku Krysi opryskliwe uwagi albo całkowicie ją ignorując. Krysia nie pamięta, kiedy ostatnio usłyszała komplement lub czuły gest. Brak uwagi i docenienia ze strony najbliższej osoby sprawia, że czuje się niewidzialna i niekochana. Zaczyna wątpić w swoją wartość – zastanawia się, czy to z nią jest coś nie tak, skoro partner nie okazuje jej żadnego zainteresowania. Taka emocjonalna pustka w związku, określana jako zaniedbanie emocjonalne, prowadzi do poczucia izolacji i przekonania, że jest się nieistotnym dla ukochanej osoby. Niestety, samotność w związku potrafi boleć równie mocno jak ta odczuwana w pojedynkę.

W takiej atmosferze Krysia z dnia na dzień gaśnie. Rano z trudem wstaje z łóżka, czując na sercu ciężar kolejnego pozbawionego ciepła dnia. Patrząc w lustro, widzi podkrążone oczy i poszarzałą cerę. Coraz rzadziej się uśmiecha. Zaczyna zaniedbywać swój wygląd – przestaje się malować, ubiera się byle jak, bo i tak nikt tego nie docenia. Stres i smutek wypisują się na jej twarzy: skóra straciła dawny blask, pojawiły się nowe zmarszczki, włosy stały się matowe. To nie tylko wrażenie – badania pokazują, że przewlekły stres podnosi poziom kortyzolu, hormonu stresu, który przyspiesza starzenie skóry. Kortyzol rozbija kolagen – białko odpowiedzialne za jędrność skóry – osłabiając jej strukturę, co prowadzi do utraty sprężystości, suchości cery i pojawienia się większej liczby zmarszczek. Krysia wygląda na starszą, niż jest w rzeczywistości, bo życie bez miłości odcisnęło na niej swoje piętno.

Brak wsparcia i czułości odbija się też na sile psychicznej Krysi. Każdy kolejny dzień w emocjonalnej pustce pogłębia jej przygnębienie. Czuje się niepewna siebie i pełna wątpliwości. Psychologowie podkreślają, że długotrwały brak bliskości i samotność obniżają samoocenę – osoba ignorowana i niekochana zaczyna wierzyć, że nie zasługuje na uwagę. Towarzyszy jej poczucie zwątpienia i przekonanie o byciu „niewystarczającą”. Krysia dokładnie tak się czuje: niewystarczająco dobra, nieatrakcyjna, jakby była ciężarem zamiast ukochaną partnerką. Taki stan emocjonalny łatwo może przerodzić się w depresję. Nic dziwnego, że Krysia coraz częściej miewa napady płaczu i dni, kiedy nie ma siły wstać z łóżka.

Gdy samotność szkodzi ciału i umysłowi

Historia Krysi nie jest niestety odosobniona – wiele kobiet doświadcza podobnej chronicznej samotności u boku partnera. Taki brak miłości i wsparcia to potężny stres dla organizmu, który z czasem wpływa negatywnie na zdrowie fizyczne. Przewlekły stres emocjonalny zaburza równowagę hormonalną: poziom kortyzolu pozostaje stale podwyższony, co sieje spustoszenie w ciele. U Krysi zaczęły pojawiać się problemy ze snem – bezsenność przeplata się z okresami, gdy najchętniej przesypiałaby całe dnie, uciekając od rzeczywistości. Kortyzol zaburza też metabolizm – Krysia zauważyła, że ostatnio przybyło jej kilka kilogramów, zwłaszcza w okolicach brzucha. To także typowy skutek stresu: podwyższony poziom tego hormonu sprzyja wzrostowi apetytu (często na niezdrowe przekąski) i odkładaniu się tkanki tłuszczowej. Może też powodować nadciśnienie i osłabienie mięśni. Krysia coraz częściej czuje się fizycznie wyczerpana, brakuje jej energii nawet po odpoczynku. Ma też trudności z koncentracją – w pracy zdarza jej się tępo wpatrywać w ekran, myślami błądząc wokół swoich problemów.

Co więcej, nieustanny smutek i osamotnienie osłabiają układ odpornościowy. Krysia łapie infekcje jedna po drugiej – a to uporczywe przeziębienie, a to nawracające bóle głowy i żołądka. Organizm, zamiast bronić się przed chorobami, działa w trybie ciągłego stresu. Badania wskazują, że osoby doświadczające chronicznej samotności są bardziej narażone na rozmaite problemy zdrowotne. Nieleczony smutek i stres mogą prowadzić do stanów zapalnych w organizmie oraz podniesienia ryzyka poważnych schorzeń. U przewlekle samotnych częściej występuje nadciśnienie, choroby serca czy udar, a także stany lękowe i depresja. Niektórzy naukowcy porównują negatywny wpływ izolacji na zdrowie do skutków palenia papierosów – tak silnie oddziałuje brak relacji i miłości na ludzki organizm. Samotność potrafi dosłownie skracać życie.

W przypadku Krysi kolejne ostrzeżenia dawało jej własne ciało. Coraz częstsze choroby, stale podniesione ciśnienie na wizytach kontrolnych, problemy ze skórą – wszystko to były sygnały alarmowe. Jej ciało i psychika wołały o pomoc. Krysia zaczęła sobie uświadamiać, że jeśli nic nie zmieni, może popaść w poważną chorobę. Chroniczny stres już teraz wpędził ją w stany depresyjne, a przecież mogło być jeszcze gorzej. Brak miłości dosłownie ją wyniszczał – od środka i na zewnątrz.

Zaczęła kiełkować w niej myśl, że być może to nie ona zawodzi, a związek, w którym jest, stał się toksyczny. Dotarło do niej, że życie w związku, który ją niszczy, to nie jest jej jedyna opcja. Mimo lęku przed nieznanym, Krysia powoli dojrzewa do decyzji, by zawalczyć o siebie – nawet jeśli miałoby to oznaczać radykalne zmiany.

Trudna decyzja: postawić siebie na pierwszym miejscu

Myśl o odejściu od partnera napawa Krysię strachem. Spędziła z nim kilkanaście lat, przywykła do tego życia, nawet jeśli jest w nim więcej łez niż radości. Pojawiają się wątpliwości: czy poradzi sobie sama?, co ludzie powiedzą?, może przesadza, przecież on jej nie bije, tylko ignoruje…. Takie myśli często powstrzymują kobiety przed odejściem z relacji, które je unieszczęśliwiają. Krysia jednak coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że trwanie z przyzwyczajenia rujnuje jej zdrowie i psychikę. Zaczyna szukać wsparcia: zwierza się przyjaciółce ze swoich uczuć i słyszy od niej słowa otuchy. Przyjaciółka utwierdza ją, że zasługuje na coś więcej niż bycie traktowaną jak powietrze. Krysia konsultuje się też z terapeutą, który pomaga jej zrozumieć, że nie ponosi winy za chłód partnera i że ma prawo szukać szczęścia gdzie indziej.

Decyzja dojrzewała w niej przez wiele miesięcy. Każda przykra uwaga partnera, każdy wieczór spędzony samotnie obok niego na kanapie dokładały kolejną cegiełkę. W końcu Krysia postanawia zawalczyć o swoje życie. Ze ściśniętym żołądkiem oznajmia partnerowi, że odchodzi. Nie było to łatwe – pojawiły się momenty zwątpienia, próby przekonania jej do zmiany zdania (choć partner nie przeprosił ani razu – raczej zirytowało go to, że “robi problemy”). Mimo to Krysia wytrwała w swojej decyzji. Spakowała walizki i wyprowadziła się do wynajętej kawalerki. Bała się samotności, ale tak naprawdę przecież samotna była od dawna – teraz przynajmniej miała szansę uleczyć swoje rany.

Nowe życie: przemiana Krysi

Pierwsze tygodnie po rozstaniu były trudne. Krysia czuła zarówno ulgę, jak i pustkę. Jednak z każdym kolejnym dniem zaczęła odzyskiwać wewnętrzny spokój. Nagle w jej życiu zrobiło się miejsce na rzeczy, które wcześniej zaniedbywała. Powoli uczyła się na nowo dbać o samą siebie. Małymi krokami wprowadzała zmiany: zapisała się na zajęcia jogi dla początkujących, zaczęła wychodzić na długie spacery po okolicy pięknych belgijskich parków. Aktywność fizyczna sprawiała, że w jej ciele uwalniały się endorfiny – hormony szczęścia, które naturalnie poprawiały nastrój. Po kilku tygodniach regularnych ćwiczeń zauważyła, że lepiej sypia i ma więcej energii o poranku. Zaczęła się uśmiechać do spotykanych ludzi, a nawet do swego odbicia w lustrze.

Zadbała też o zdrowie – poszła do lekarza na zaległe badania. Wyniki powoli zaczęły się poprawiać, gdy minął okres największego stresu. Ciśnienie krwi wróciło do normy, przestała mieć ciągle obniżoną odporność. Gdy dusza poczuła się lżej, ciało również zaczęło się regenerować. Krysia zmieniła dietę na zdrowszą, bo wreszcie miała motywację, by gotować dla siebie smaczne posiłki, a nie zajadać smutki słodyczami. Z każdym tygodniem dostrzegała pozytywne zmiany w swoim wyglądzie: cera odzyskała koloryt, oczy nabrały blasku, ubyło jej kilka kilogramów, które wcześniej dźwigała jako “pancerz” przeciwko przykrościom. Koleżanki z pracy zauważyły, że “jakby odmłodniała”. To prawda – pogodna Krysia promienieje. Już nie chowa się za workowatymi ubraniami; kupiła sobie kilka nowych rzeczy, w których czuje się kobieco i atrakcyjnie. Co ważne, te zmiany nie wynikają z potrzeby podobania się komuś – robi to dla siebie samej. Każdego dnia, patrząc w lustro, przypomina sobie: “jestem ważna, jestem wartościowa”.

Poprawie uległa także jej kondycja psychiczna. Regularna terapia nauczyła ją rozpoznawać swoje potrzeby i stawiać granice. Krysia zrozumiała, że miłość własna to nie egoizm, lecz warunek szczęśliwego życia. Zaczęła spędzać czas z ludźmi, przy których czuje się dobrze – odnowiła kilka zaniedbanych znajomości, zapisała się do klubu książki i na kurs malarstwa. Wśród życzliwych osób rozkwita. Choć na razie nie szuka nowego partnera, nie zamyka się na miłość. Wie jednak, że najpierw musi być dla samej siebie taką osobą, jakiej przez lata jej brakowało – kochającą, cierpliwą i czułą. Teraz potrafi już powiedzieć: “jestem dla siebie ważna i zasługuję na szczęście”.

Każda z nas zasługuje na miłość

Przemiana Krysi pokazuje, jak wielką różnicę może zrobić wyjście z cienia braku miłości. Z kobiety przygaszonej, zmęczonej życiem i sobą samą przeistoczyła się w osobę pełną nadziei i energii. Jej historia niesie ważną lekcję: każda z nas zasługuje na miłość i szacunek. Jeśli nie otrzymujemy ich od innych – musimy dać je sobie same. Czasem oznacza to podjęcie trudnych decyzji, tak jak Krysia musiała opuścić związek, który ją niszczył. Innym razem warto szczerze porozmawiać z partnerem o swoich potrzebach lub skorzystać z pomocy specjalisty, by naprawić relację. Najważniejsze to nie godzić się na życie w cieniu, w poczuciu, że nic nie znaczymy.

Historia Krysi zachęca do refleksji: czy przypadkiem nie tkwimy w sytuacji, która odbiera nam radość i zdrowie? Może gdzieś wewnątrz czujemy ten sam ból niezauważenia i brak docenienia? Warto zadać sobie pytanie, czy nie nadszedł czas, by zawalczyć o siebie. To naturalne, że zmiany budzą lęk, ale stawką jest nasze psychiczne i fizyczne zdrowie, nasza przyszłość. Krysia bała się zrobić krok w nieznane, ale dziś nie żałuje – odzyskała siebie.

Jeśli identyfikujesz się z emocjami Krysi, pamiętaj proszę: nie jesteś sama. Coraz więcej mówi się o tym, jak samotność (nawet przeżywana we dwoje!) jest groźna dla zdrowia. Są organizacje, terapie i grupy wsparcia dla osób w podobnej sytuacji. Warto poszukać pomocy i zrozumienia. Nigdy nie jest za późno, by zmienić swoje życie na lepsze. Każda z nas zasługuje na miłość – od innych, ale także od samej siebie. Krysia dała sobie szansę i rozkwitła. Ty też możesz. Twoje szczęście jest ważne.

Źródła:

  • Medonet, “Samotność może wpędzić w choroby. Jak sobie z nią radzić?”
  • Trojmiasto.pl, “Do jakich chorób prowadzi samotność?”

o autorze

Agnieszka Sità

Nazywam się Agnieszka Maria Sità.
Jestem prawnikiem, absolwentką Wydziału Prawa i Kryminologii Uniwersytetu Łódzkiego, akredytowanym mediatorem rodzinnym przy Sądzie I Instancji w Brukseli, tłumaczem przysięgłym języka francuskiego oraz włoskiego oraz posiadam dyplom Uniwersytetu Paryż V studiów interdyscyplinarnych z Psychotraumatologii klinicznej oraz Wiktymologii oraz Centrum Psychotraumatologii Montoyer w Brukseli. Ukończyłam także podyplomowe studia z Praw Cudzoziemców organizowane w Brukseli przez ULB oraz ADDE, co jest mi niezwykle przydatne z punktu widzenia niesienia pomocy i wsparcia prawnego dla osób przybywających z Ukrainy do Belgii.
W 2018 roku otrzymałam uprawnienia Mediatora Długów w postępowaniu polubownym. Swój staż odbyłam w Centre d’Appui de la Ville de Bruxelles, gdzie miałam okazję poznać praktyczną stronę udzielania pomocy osobom znajdującym się sytuacji zadłużenia począwszy od kontroli poprawności i zasadności wezwań do zapłaty, poprzez weryfikację terminów przedawnienia aż po ostateczną negocjację z wierzycielem bądź komornikiem celem ustalenia jak najdogodniejszego planu spłat..Odbyłam roczną praktykę w Prokuraturze Okręgowej w Żninie jak i w kancelarii prawnej Marcinkowski i Wspólnicy w Łodzi. W Belgii mieszkam od ponad 18 lat, gdzie przez dłuższy czas pracowałam w instytucjach europejskich oraz dla polskich władz regionalnych.
Przez kilka lat pracowałam w bardzo zbiurokratyzowanym środowisku, gdzie tworzenie ogromnej ilości dokumentów, raportów, ankiet etc. uzmysłowiło mi, że nie czuję się komfortowo w tej „papierowo-biurowej” rzeczywistości. Zawsze lubiłam pracować z ludźmi i pisanie pism wydawało mi się jedynie środkiem a nie celem samym w sobie. Dlatego też, pomimo wielu obaw czy dam radę, zdecydowałam się w wieku 30-paru lat zrobić użytek wynikający z połączenia mojej pasji do psychologii klinicznej oraz prawa i stworzyć w Brukseli Interdyscyplinarne Centrum ‘PORADA’.
W 2019 roku zaproponowałam inicjatywę związaną z założeniem Stowarzyszenia Trampolina, którego celem w dalszym ciągu jest świadczenie usług prawno-psychologicznych dla Polonii mieszkającej w Belgii z tą różnicą, że jako Stowarzyszenie będące osobą prawną możemy przystępować do projektów, które pomogą nam w finansowaniu konsultacji dla osób znajdujących się w wyjątkowo trudnym położeniu.

Od roku 2018 współpracuję z kancelarią notarialną w Brukseli.

W roku 2020 Trampolina Asbl została partnerem projektu „Elles pour Elles. Kobiety dla kobiet. Przełam ciszę” dzięki, któremu istnieje możliwość skorzystania z bezpłatnych konsultacji dla osób doznających przemocy. Natomiast od 2023 roku Trampolina ASBL otrzymuje bezpośrednie subwencje z regionu Bruksela a od 2024 także od Regionu Walonia na prowadzenie projektu Elles pour Elles
Projekt ten spotyka się z bardzo dużym zainteresowaniem odpowiadającym zapotrzebowaniu na poradnictwo prawno-psychologiczne związane z przemocą oraz jej konsekwencjami na planie rodzinnym oraz finansowym.

W lutym 2020 roku zostałam wpisana na listę tłumaczy sądowych oraz przysięgłych języka francuskiego przy belgijskim Ministerstwie Sprawiedliwości.